Miasto utrapienia

Marcin Maćkiewicz
Gazeta Wyborcza-Poznań

Wynicowany świat wspomnień Drivera łączy się ze światem realnym. Granica jest płynna. Teatr miesza się z rzeczywistością. Nocny Poznań nie jest jedynie scenografią tego spektaklu. Miasto jest aktorem.

Kiedy w środku nocy na dziedzińcu Starego Browaru zjawia się czwórka uczestników spektaklu, łączy ich jedna, wspólna myśl. Wszyscy zastanawiają się nad charakterem przyszłych zdarzeń. I co najważniejsze – myśl ta towarzyszy im do samego finału. W tym spektaklu nie ma nic pewnego. Teatr zlewa się z rzeczywistością. Postaci zaangażowane w spektakl wyłaniają się z mroków nocy. Wycieczka z Driverem sprawia, że zyskuje się nowe spojrzenie na miasto. Staje się ono żywym organizmem, który przesiąka znaczeniami. Nowy wymiar zyskuje nagle stojący na poboczu wóz strażacki, podążający ze swoim wózkiem złomiarz czy tramwaj, który nie wiadomo skąd zjawia się na Wildzie o godz. 3 w nocy.

Charakter tego wydarzenia sprawia, że o świadomą teatralizację zaczynamy podejrzewać rzeczy, które zaplanowane nie są.

Tak naprawdę to każdy uczestnik sam anektuje otaczającą go rzeczywistość do swego własnego, subiektywnego spektaklu.

Driver nie potrafi zapomnieć o kobiecie, którą kiedyś utracił. Jej wizja powraca nieubłaganie. Aktorka w białej halce pojawia się na trasie przejazdu wiele razy. Niczym zjawa. Próbuje dostać się do samochodu. Im bardziej Driver chce ją z siebie wyrzucić, tym bardziej uświadamia sobie, że jest to właściwie niemożliwe. Driver nagle zdaje sobie z tego sprawę. Przyśpiesza. Jazda staje się bardziej agresywna. Mijamy kolejne czerwone światło. Zatrzymujemy się w parku w pobliżu miejsca, z którego wyruszyliśmy. Driver wybiega z samochodu. A widzowie pozostają z pytaniem: Czy uda mu się uciec od wspomnień?